Drodzy Bracia i Siostry,
Na Kubie jestem od 5 października. Odebrał mnie Ks. Radek z Hawany, z którym jestem razem na Parafii w Bayamo. To drugi koniec Kuby i 15 godzin drogi od stolicy.
Po drodze przez tydzień odwiedziliśmy kilka miejsc. Najpierw byliśmy 4 dni u Polskich misjonarzy Pallotynów w Hawanie. Odwiedziliśmy Nuncjaturę, gdzie pracuje ksiądz Przemek z Gdańska. Była okazja zwiedzić stolice. Następnie kolejny przystanek to dwa dni u kolejnych polskich misjonarzy w środku Kuby u ojców Św. Rodziny w diecezji Santa Clara. Od piątku jestem już w miejscu docelowym.
Co mnie tu zaskoczyło, zdziwiło, przytłoczyło? Najpierw to bieda, bieda. Nie widziałem takiej biedy oraz bardzo gorąco. Codzienny obrazek z Kuby to zniszczone domy, prawie ruiny, dziurawe drogi, stare auta, spaliny, wychudzone konie ciągnące wozy i wychudzone psy. Kolejki, puste pułki, dużo muzyki i imprez. Uciążliwe są tak zwane "apagony". Czyli przerwy w dostawie prądu. Wtedy bez wentylatora i jeśli jest klimatyzacji, człowiek wchodzi jakby do piekarnika. Wodę można pić po wcześniejszym przegotowaniu i filtrowaniu. To co piją Kubańczycy dla misjonarza skończyło by się rewolucja żołądkową. W ciągu dnia trzeba trzy razy brać prysznic i zużyć trzy koszulki. To tak po ludzku...
A oczami wiary... Czuje, że to dla mnie duża szkoła zaufania Bogu, bo inaczej się nie da. Po coś tu w końcu jestem. Tutaj każdy dzień przynosi nowe doświadczenie i daje szansę nauki nowych umiejętności. Powierzam się Waszej modlitwie i również pamiętam o tych którzy mi duchową towarzyszą.
Pozdrawiam, z modlitwą i błogosławieństwem,
ks. Karol Pstrągowski
Link do zdjęć: https://przystanmilosierdzia.pl/z-pamietnika-misjonarza
© Copyright 2021 - Przystań Miłosierdzia