Za trzy tygodnie planuje urlop w Polsce, a także prace animacji misyjnej w niedziele w kolejnych parafiach. Nie całe 8 miesięcy mojego pobytu na Kubie w Bayamo na wschodzie kraju to czas obfity w nowe doświadczenia, nie sposób wszystkie wyrazić. Jestem wdzięczny Bogu za ten czas i Kościołowi, że mnie tu posłał przez Arcybiskupa Tadeusza. Papież Franciszek powiedział kiedyś do kard. Krajewskiego jałmużnika papieskiego „puste konto to dobra wiadomość” :-) To prawda
Kuba to kraj ludzi w potrzebie. To część Kościoła Powszechnego – Ciała Chrystusa, który cierpi. Ludzie, którzy tu żyją walczą o przetrwanie. Tu się nie kupuje jedzenia, tu się je szuka, zdobywa i walczy o nie. Marzeniem wielu jest stąd uciec, najpopularniejszy kierunek do Miami na Florydzie. W Bayamo, bardziej jeszcze na wioskach, we wspólnotach do których dojeżdżają misjonarze brakuje nie żadnych luksusowych produktów, ale mydła, proszku do prania, ubrań, butów, jedzenia i tak dalej. Dobra pensja lekarza to koło 20 dolarów miesięcznie, inni zarabiają jeszcze mniej. Sklepy „Peweksy” dostępne dla tych którzy mają dolary, a więc dla tych którzy mają kogoś z rodziny za granicą. Dla przykładu szampon w peweksie 10 dolarów, buty 35 dolarów. Reszta skazana jest na zakupy na kartki tak zwaną „librete” i w monecie kubańskiej peso, albo na ulicy A tu mało co jest i długie kolejki. Trudno głosić Ewangelię, jednocześnie nie widząc warunków w których żyją ci ludzie.
W zeszłym roku przed wyjazdem ks. Radek proboszcz parafii w Bayamo podpowiedział mi, że warto zrobić niedziele misyjne i zebrać środki na pomoc Kubańczykom. Nie mając więc jeszcze doświadczenia pracy misyjnej głosiłem Słowo Boże: najpierw w Obanos w Hiszpanii u ks. Damiana z Gdańska, który tam pracuje, później wśród Polonii w Antwerpii w Belgii, w Polsce w parafiach: Przemienienia Pańskiego w Gdyni, św. Mikołaja w Gdyni, św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Gdańsku, św. O. Pio w Gdańsku, św. Faustyny w Pucku ( tu bez głoszenia pieniążki same przypełzły ;-) ) + Caritas Archidiecezji Gdańskiej. W sumie udało się zgromadzić 60.000 zł. + indywidualni darczyńcy.
Przez pierwsze miesiące martwiłem się, Boże co ja z tymi pieniędzmi zrobię, jak tu je mądrze wydać, żeby trafiły do tych którzy są naprawdę ubodzy i potrzebujący. Sam dopiero uczę się tutaj żyć. Bo jak powiedział padre Juan z Dominikany, nie zawsze ci którzy proszą są najbardziej potrzebujący.
Skorzystałem więc z doświadczenia innych misjonarzy, którzy są tutaj dłużej, lepiej znają potrzeby i wiedzą gdzie ta pomoc jest najbardziej potrzebna. Przez ostatnie tygodnie często byłem na zakupach z siostrami Wspomożycielkami z Polski, siostrami Misjonarkami od Matki Teresy z Kalkuty, siostrami Ichas de Jesus, z padre Juanem z Dominikany.
Za te pieniądze kupiliśmy dla ubogich, szczególnie dzieci i młodzieży: koło 200 par butów, ponad 200 ręczników, 300 mydeł, 200 szamponów, 100 szczoteczek do zębów i past, proszek do prania, koszulki, spodenki dla dzieci, jedzenie, słodycze i wiele innych rzeczy potrzebnych do godnego życia. Kasa prawie pusta, co mnie cieszy, bo już wiem po co zbierałem w niedzielę misyjne.
Przy tej okazji chciałbym podziękować wszystkim, którzy mają w tym udział. Myślę, że to konkretna pomoc, która sprawi, że ci ludzi choć trochę będą mogli się poczuć bardziej godnie. Siostry i padre Juan mówili mi, że ludzie będą się modlić za mnie. Na to ja odpowiadałem , hola hola :-) jestem tylko pośrednikiem , módlcie za ludzi o dobrym sercu z Polski, Hiszpanii i Belgii którzy przekazali te środki dla was.
Kończąc myślę, że wiele konkretnego dobra się zadziało. Chwała Panu !!!
Pozdrowienia z Kuby
ks. Karol Pstrągowski
Siostry Wspomożycielki z Polski, Ania i Iwona
© Copyright 2024 - Przystań Miłosierdzia