(...) Czy jest to wynik braku katechezy w parafii czy wspólnocie, z której tacy ludzie przychodzą? Czy jest to rzecz małej wagi i nie należy się takimi postawami przejmować, choć dla mnie to ewidentne indywidualizowanie się, bo to tak jakbym zaczął leżeć krzyżem podczas konsekracji. Z rozmów z innymi ludźmi wynika, że takie zachowanie powoduje również dezorientację współuczestniczących. Co zrobić z tymi myślami?
Zgadzam się całkowicie z Autorem pytania. Istnieją przepisy liturgiczne, które określają także nasze postawy i tych powinniśmy się zdecydowanie trzymać. Taka sama postawa uczestników przyczynia się w liturgii do harmonii i piękna sprawowanych obrzędów oraz do pomnożenia intensywności modlitwy i doświadczenia wspólnoty. Każdy gest czy postawa, która odbiega od tych, jakie przewidują przepisy stanowią rozbijanie wspólnoty czy jako to określił Autor pytania „indywidualizowanie się”. Stąd przystępując do sprawowania i przeżywania liturgii, nie powinniśmy przyjmować jakiejś tam postawy, tylko dlatego, że jest ona według nas wygodniejsza. Nie powinniśmy wykonywać gestów, które nam odpowiadają, a które nie są przewidziane przepisami liturgicznymi. Jak najbardziej zgadzam się, że tego typu zachowania mogą dekoncentrować uwagę innych uczestników liturgii.
Gdzie szukać źródła tego typu zachowań? Pewnie jest to wspomniany wynik braku katechezy, czasem pewnie uczestnictwa w mniejszych grupach liturgicznych i „przenoszenie” praktykowanych w nich postaw, a nieraz uporczywe trwanie w „starych” przepisach liturgicznych. Nieraz też pewna - że tak to nazwę - „moda”. Tym chyba stało się to rozkładanie przez wiernych rąk przy Modlitwie Pańskiej. W mszale jest wyraźnie napisane, że to: „Kapłan rozkłada ręce i wszyscy wspólnie modlą się”.
„Co zrobić z myślami?” Trudno mi cokolwiek radzić. Ja się ćwiczę w cierpliwości.
© Copyright 2024 - Przystań Miłosierdzia